To jest wpis ze specjalną dedykacją dla dwóch łasuchów, którzy rozumieją moją potrzebę wytwarzania smakołyków do łasuchowania i którzy kalorie liczą tylko czasami. Takie zachowanie jest zupełnie nieroztropne, ale jakie fajne!
Blondyn i Blondyna są stałymi odbiorcami moich kulinarnych wytworów i ofiarami kulinarnych eksperymentów. Raczę ich czasem musami z jabłek, dżemami z porzeczek, powidłami śliwkowo-czekoladowymi, a przede wszystkim masłem czekoladowo-orzechowym. Szykuję dla nich coś jeszcze innego – coś ekstra, ale nie mogę im zdradzić, póki tego nie dostarczę. Taka niespodziewajka, po której człowiek jest wesoły. Niestety Blondyn chyba nie będzie mógł kosztować…
W każdym razie na specjalną prośbę Blondyny, zdradzam, jak robię masło czekoladowo-orzechowe. Ostrzegam, pojawią się komplikacje. Z przepisem* zaś nie ma problemu.
Wykonanie
- Orzechy, czekoladę, chałwę miksujemy na miazgę (blenderem, malakserem, specjalistycznym mikserem lub inną machiną)
- Dodajemy mleko w proszku, cukier i znów blendujemy
- Podgrzewamy mleko i rozpuszczamy w nim masło energicznie mieszając, żeby nie wykipieć
- Do zblendowanej masy orzechowo-czekoladowo-chałwowej wlewamy ciepłe masło z mlekiem
- Mieszamy tak długo, aż powstanie jednolity krem, gęsty, piękny, cudowny, czarujący… No dobra, po prostu krem
- Możemy jeszcze raz dokłądnie zblendować
- Rozkładamy do słoiczków, zakręcamy, opisujemy jako okrutnie smakowity krem
- Przechowujemy raczej w lodówce, choć i tak znika dość szybko, więc nie zdąży się popsuć.
I to niby wszystko. Ale pamiętajcie – diabeł tkwi w szczegółach. Napisałam, że polecam czekoladę Goplanę w fioletowym opakowaniu. Dlatego, że ma specyficzny posmak, nie do podrobienia. Krem z tą czekoladą jest boski!
Jeśli jednak chcecie mieć krem bardziej wytrawny – użyjcie czekolady gorzkiej, z minimum 65 proc. kakao. Użycie chałwy w przepisie skutkuje tym, że krem nie jest taki jak ten sklepowy. Ma chałwową strukturę. Chałwę można zastąpić czymś innym, np. większą ilością orzechów laskowych. Można zrezygnować z mleka w proszku, ale wtedy po tych modyfikacjach, będzie to już zupełnie inny krem. Ot i tyle. Krótko i na temat, a radocha jak ta lala!
Zdj. Pani Łyżeczka
*Krem wykonany na podstawie przepisu z książki „Dobre gotowanie. Thermomix na każdy dzień”
Magda
Najpyszniejsze!
Pani Łyżeczka
🙂 Spoko, dzięki.